Kliknij tutaj --> 🦒 brak szacunku do kobiety

Tłumaczenia w kontekście hasła "twój brak szacunku wobec" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Widziałam twój brak szacunku wobec pacjentów. Dlaczego - Twoim zdaniem - spóźnianie się oznacza brak szacunku dla osoby , z którą się umówiliśmy? POTRZBUJE NA JUTRO DAJE NAJ ! PaTTkaaaaaa Myślę, że spóźnianie się jest oznaką braku szacunku, ponieważ osoba z którą jesteśmy na dany moment umówieni jest zawiedziona i odczuwa że spotkanie jest dla mnie niczym gdyż nie Nic nie usprawiedliwia szacunku do drugiego człowieka – ani zmęczenie, ani odmienne poglądy, ani fakt, że w przeciwieństwie do innych umie się nabić na kasie „trzy razy minus jeden”. Może nowa pracownica tego nie umie i nie jest w stanie się tego nauczyć. Ale to nie odbiera jej prawa do szacunku. Wkurza mnie powiedzenie, że na Tłumaczenia w kontekście hasła "okazał brak szacunku" z polskiego na angielski od Reverso Context: Zuko głośno opowiedział się przeciw planowi generała, ale poprzez zrobienie tego w pokoju wojennym Władcy Ognia, to właśnie jemu okazał brak szacunku. Wyrażenie „brak szacunku” w słownikach zewnętrznych. Niżej znajdują się odnośniki do zewnętrznych słowników, w których znaleziono materiały związane z frazą brak szacunku: » Antonimy wyrażenia brak szacunku. » Synonim brak szacunku. » Synonimy frazy brak szacunku. » Wyrazy przeciwstawne brak szacunku. Site De Rencontres Gratuites Pour Seniors. Zobacz, czego powinnaś unikać, jeśli nie chcesz być źle postrzegana. Od mężczyzn, którzy nie szanują kobiet, każda z nas powinna trzymać się jak najdalej, ponieważ respekt to podstawa każdej międzyludzkiej relacji. Czasami jednak nasze zachowanie sprawia, że nawet najbardziej wrażliwy i czuły facet, poczuje się urażony i straci resztki zaufania oraz szacunku. Zobacz, czego powinnaś unikać, jeśli nie chcesz być źle postrzegana. 1. Nie bierz wszystkiego na siebie Jeśli będziesz na każde zawołanie faceta, on w końcu przestanie się starać. Nie musisz o niego dbać jak mama, bo oboje jesteście dorosłymi, niezależnymi jednostkami. Ta zasada działa nie tylko w związku, ale również w relacjach z nieznajomymi. Nie możesz pozwolić, aby inni wykorzystywali twoją uprzejmość, a niekiedy wręcz naiwność i wchodzili ci na głowę. Masz przecież swoje życie i własne obowiązki! 8. Nie porównuj się do innych... Szczególnie na jego oczach. Pytania typu `kochanie, czy ona jest ode mnie szczuplejsza` możesz sobie darować tak szybko, jak tylko przejdą ci przez myśl. Wyobraź sobie, że twój partner nieustannie pyta, czy jego biceps jest większy od mięśni twojego kolegi z pracy. Na początku wydawałoby ci się to zabawne, ale po paru dniach miałabyś dosyć, prawda? 2. Nie maluj się za mocno Mężczyźni naprawdę potrafią dostrzec nasze naturalne piękno, ale kiedy nie jesteś pewna siebie i próbujesz dosłownie zatuszować to grubą warstwą makijażu, sprawiasz tylko wrażenie zdesperowanej. A tego faceci naprawdę nie lubią. 7. Nie podnoś głosu Kiedy brakuje nam argumentów, zaczynamy podnosić głos. Niestety, przynosi to dokładnie odwrotny skutek do zamierzonego. Jeśli nie wiesz co powiedzieć, zakomunikuj, że musisz przemyśleć tę kwestię i zakończ rozmowę. Bez emocji i krzyków. 3. Nie bądź płaczką Cóż, Anna Wintour najwyraźniej ma męski pierwiastek odpowiedzialny za sukces, bo podobnie jak faceci nie znosi, kiedy ktoś w jej towarzystwie płacze. Takie zachowanie nie sprawia, że ktoś rozczuli się nad tobą i poklepie po ramieniu. Tracisz szacunek ludzi, ponieważ zaczynają traktować cię jak niedojrzałą i nieprzystosowaną społecznie małolatę. Nie dopuszczaj do skrajnych sytuacji, kiedy puszczają ci nerwy. 4. Nie tłumacz się Jasne, popełniłaś błąd, a teraz szukasz winnych. Jeśli wiesz, że wina definitywnie leży po twojej stronie, nie owijaj w bawełnę tylko przyznaj się do porażki. Jesteśmy ludźmi i każdy z nas miewa gorsze dni. Tłumaczenie się naprawdę nic nie da, a sprawi, że będziesz postrzegana jako niedojrzała. Przeproś i powiedz, że w przyszłości będziesz ostrożniejsza. 5. Nie musisz słuchać każdej rady swojego faceta Jasne, on lubi, kiedy nosisz sukienki, ale jeśli masz ochotę na wygodne boyfriendy, nie ograniczaj się do jego wymagań. Załóż sukienkę, kiedy wychodzicie razem na randkę. Zawsze powinnaś słuchać przede wszystkim siebie, chyba że jego rady są naprawdę pomocne, wtedy nie obawiaj się pytać go o różne palące problemy. On też jest po to, żeby cię wspierać! 6. Zapomnij o awanturach Dorośli ludzie rozmawiają - to dzieci wpadają w histerię i urządzają awantury. Trzymaj swoje emocje na wodzy, w przeciwnym razie nikt nie będzie miał do ciebie szacunku. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia Witam serdecznie! Kryzysy zdarzają się w każdym związku. Pani małżeństwo nie jest wyjątkiem. Zazwyczaj jest tak, że w początkach znajomości patrzymy na partnera przez różowe okulary, nie dostrzegamy jego wad. Z czasem widzimy te wady, ale przymykamy na nie oko, jesteśmy bardziej wyrozumiali, mamy wobec siebie mniej oczekiwań. Z chwilą zawarcia związku małżeńskiego wzajemne oczekiwania (również te narzucone społecznie) rosną. Chcielibyśmy więcej od partnera i wówczas to, co wcześniej byliśmy w stanie wybaczyć albo przymknąć na to oko, teraz urasta do rangi mega-problemu. Pojawiają się coraz częstsze kłótnie, awantury, pretensje, odżywają chowane dawniej urazy. Negatywnych emocji jest tak wiele, że szukają wentylu bezpieczeństwa i wybuchamy złością, agresją, wulgaryzmami. Stajemy się dla siebie nieprzyjemni, niegrzeczni. Zaczyna brakować szacunku. Zaczynamy się od siebie oddalać. Jak sobie poradzić? Przede wszystkim trzeba na bieżąco przegadywać problemy. Kiedy coś nam nie pasuje w zachowaniu partnera, nie duśmy tego w sobie, tylko od razu mówmy, co nam nie pasuje. Nie chodzi o to, by naskoczyć na partnera („Ty taki i taki”), ale by raczej stosować komunikaty typu „Ja”, a więc mówić o swoich uczuciach, np.: „Przykro mi, że kiedy do Ciebie mówię, Ty mnie nie słuchasz albo marginalizujesz moje problemy. Chciałabym, żebyś mnie wysłuchał”. Więcej o języku akceptacji można przeczytać tutaj: Porozumienie bez przemocy. Kłótnia w związku nie jest zła pod warunkiem, że jest konstruktywna i prowadzi do wniosków, z których korzystamy na przyszłość. Jeżeli odczuwa Pani, że w Waszym małżeństwie dzieje się coś bardzo niepokojącego, trudno Wam na własną rękę porozumieć się, może warto skorzystać ze wsparcia na terapii małżeńskiej? Pozdrawiam i życzę powodzenia! Tekst Roos Wiegerinck tłumaczenie Zuzanna Krasowska Spotkałem wielu chłopców, którzy podczas warsztatów zdali sobie sprawę z tego, że niektóre z ich zachowań – udawanie twardziela albo ogiera, który przez cały czas szuka okazji do seksu – wynikają przede wszystkim z prób sprostania pewnym oczekiwaniom społecznym. Gwizdanie i pokrzykiwanie na dziewczyny uchodzi w niektórych kręgach za „normalne”, więc ci chłopcy myślą, że nie ma w tym nic złego. Słowa takie jak „pedał” czy „gej” często są używane w pejoratywny sposób: na przykład brak ochoty na seks to coś „pedalskiego”. Dopiero po wspólnej rozmowie wielu chłopców zdaje sobie sprawę z tego, że takie stereotypy w sumie im przeszkadzają. Jak uczyć nastoletnich chłopców szacunku do kobiet? Rozmawiamy z aktywistą, który prowadzi w szkołach warsztaty i spotkania na temat praw kobiet i zapobiegania przemocy seksualnej. Artykuł pierwotnie ukazał się na Broadly Netherlands Dwudziestoczteroletni Gijs Hablous prowadzi zajęcia dla nastoletnich chłopców od początku 2017 roku. Zapytaliśmy go o edukację seksualną, o to, czego uczy na swoich warsztatach, oraz dlaczego rozmowy z młodymi mężczyznami na podobne tematy są tak ważne. Broadly: Jak wyglądała edukacja seksualna w twojej szkole? Gijs Hablous: Pamiętam, że w bodajże pierwszej klasie liceum poświęcono temu jakieś dwie lekcje biologii. Nasz nauczyciel – pan od biologii, a nie ktoś specjalizujący się w tematyce seksualności – mówił o zapobieganiu ciąży i chorobach przenoszonych drogą płciową. No i oczywiście pokazano nam, jak założyć prezerwatywę. Nikt tego jednak nie traktował do końca poważnie. Nie pojawiły się takie tematy, jak seksualność czy płeć kulturowa. Później zrozumiałem, że jako biały, dobrze wykształcony cispłciowy [tj. nie-transpłciowy – przyp. red.] mężczyzna, zajmuję bardzo uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie. […] Usłyszałem o IMAGINE i pomyślałem, że wykonują świetną robotę – szukają dorosłych mężczyzn, którzy zostaliby wzorami dla młodszych chłopców. To właśnie oni mają szansę przemówić chłopcom do rozumu i nauczyć ich czegoś na temat zapobiegania przemocy seksualnej oraz wytłumaczyć, dlaczego kobiety nie czują się pewnie w naszym społeczeństwie. To dosyć poważne tematy jak dla chłopców w wieku 12-18 lat. W jaki sposób przeprowadzacie te rozmowy? Najpierw wykonujemy z nimi różne ćwiczenia, a potem o nich rozmawiamy. Na przykład jedno z nich ma uczyć szanowania granic, jakie wyznaczają inni ludzie. Rozdzielamy chłopców na dwie grupy, które następnie umieszczamy naprzeciwko siebie. Podczas gdy jedna z nich powoli podchodzi do drugiej, druga ma powiedzieć „stop”, kiedy uzna, że tamci się zanadto do nich zbliżyli. Wtedy pierwsza grupa wykonuje jeszcze jeden krok i tym samym przekracza granicę, którą wcześniej ustanowiła reszta chłopców. W ten sposób uczymy ich, że należy o nich – granicach – rozmawiać. Jak chłopcy reagują na takie ćwiczenia? Czasami zaczynają się śmiać. Kiedyś na zajęciach miałem chłopaka, który zgrywał twardziela i mówił, że dziewczyny mogą zrobić z nim wszystko, co im się żywnie podoba. Potem jednak porozmawialiśmy na ten temat i zastanowiliśmy się, czy to naprawdę możliwe, żeby ktoś w ogóle nie miał żadnych granic. Często widzę, że respektowanie cudzych limitów to trudny temat – chłopcy nie rozumieją, skąd mają wiedzieć, na ile mogą sobie pozwolić. Wielu z nich uważa, że jeśli dziewczyna nie mówi wyraźnie „nie”, to nie ich wina, że posuwają się za daleko – skąd mieliby niby wiedzieć, że jej to nie odpowiada? W jaki sposób uczysz ich, jak powinni zachowywać się w stosunku do dziewczyn? Oczywiście zakładając, że nie mają złych intencji. Zazwyczaj rozmawiamy na ten temat, nawiązując do przykładów, które podają sami chłopcy. Jeden z nich kiedyś opowiedział, że podobała mu się pewna koleżanka. Zauważył, że często obok niego przechodziła, więc za każdym razem, gdy go mijała, gwizdał na nią i coś do niej krzyczał. Nigdy nie odpowiadała, więc po jakimś czasie zebrał się na odwagę i zapytał ją dlaczego. Odpowiedziała mu, że bardzo ją irytowało jego zachowanie. Należy pamiętać, że on w ogóle nie wiedział, że można inaczej rozmawiać z dziewczyną. Nie zauważył, jaki sprawiało jej to dyskomfort, dopóki nie zaczęli rozmawiać na ten temat. Jak się domyślam, podczas takich zajęć chłopcy często rzucają tekstami, przez które mają wyjść na twardzieli. Zawsze staramy się tak przerobić daną sytuację, żeby w jakiś sposób dotyczyła ich samych. Przykładowo, jeden z chłopców uważał, że jeśli dziewczyna nosi krótką spódniczkę, to chce, żeby mężczyźni ją zaczepiali. Wtedy nauczycielka zapytała: „A czy skoro ja biegam w krótkich spodenkach, mężczyźni powinni gwizdać również na mnie?”. Albo: „Jak byś zareagował, gdyby ktoś tak potraktował twoją siostrę?”. Dzięki temu zrozumiał, że jego sposób myślenia nie miał sensu. Dlaczego warsztaty koncentrują się przede wszystkim na chłopcach? Większość sprawców przemocy seksualnej to mężczyźni, a ofiarami zazwyczaj są kobiety, dlatego obieramy taki kierunek. Naprawdę można dużo zdziałać, rozmawiając z mężczyznami na temat ich zachowania. Widać to chociażby na przykładzie grup znajomych złożonych z samych mężczyzn i ilości seksistowskich żartów, które między sobą wymieniają. Byłoby świetnie, gdyby chociaż jeden z nich miał odwagę zareagować na takie zachowanie. Czy tak wyglądały twoje doświadczenia z kolegami? Tak, zwłaszcza w przeszłości. Często czułem się nieswojo, kiedy przerzucali się mizoginicznymi żartami. Jednak na samym początku nie rozumiałem, dlaczego tak mi to przeszkadzało. Teraz zawsze reaguję, kiedy słyszę seksistowskie dowcipy i uważam, że inni mężczyźni powinni robić to samo. Jeżeli zdajesz sobie sprawę z problematyczności takich zachowań, ale nic z tym nie robisz, sam jesteś częścią problemu. Czy zauważyłeś, żeby chłopcy biorący udział w warsztatach mieli poczucie, że muszą sprostać jakiemuś stereotypowemu postrzeganiu męskości? Zdecydowanie. Spotkałem wielu chłopców, którzy podczas warsztatów zdali sobie sprawę z tego, że niektóre z ich zachowań – udawanie twardziela albo ogiera, który przez cały czas szuka okazji do seksu – wynikają przede wszystkim z prób sprostania pewnym oczekiwaniom społecznym. Gwizdanie i pokrzykiwanie na dziewczyny uchodzi w niektórych kręgach za „normalne”, więc ci chłopcy myślą, że nie ma w tym nic złego. Słowa takie jak „pedał” czy „gej” często są używane w pejoratywny sposób: na przykład brak ochoty na seks to coś „pedalskiego”. Dopiero po wspólnej rozmowie wielu chłopców zdaje sobie sprawę z tego, że takie stereotypy w sumie im przeszkadzają. Całość artykułu: Poczułem się ostatnio jak przed laty w podstawówce. I nie było to miłe wspomnienie. Poszedłem po drobne zakupy do sklepu. Za kasą stała jakaś nowa kobieta (rotacja pracownic w osiedlowym spożywczaku jest dość duża). Dzień dobry, dzień dobry, poproszę to i to, czy wszystko, nie, jeszcze trzy butelki do zdania. I wtedy się zaczęło. Gdy postawiłem butelki na ladzie, kobieta spojrzała na nie skonsternowana. Nie wiedziałem, o co chodzi. Druga z pracownic, która jest tu zatrudniona od kilku miesięcy – całkiem miła starsza kobieta, do rany przyłóż – akurat rozmawiała przez telefon. Widząc, co się dzieje, szybko skończyła rozmowę i podeszła do kasy. – Czego teraz nie wiesz? – Pan oddaje butelki. – No i czego nie wiesz? Ile masz butelek do zwrotu? – Trzy. – To odejmij je. Zapadła niezręczna cisza. – Czego znowu nie wiesz? – Ale jak nabić trzy? – No trzy razy jeden minus. Kobieta za kasą przybliża palec, by wcisnąć klawisz, ale zaraz odsuwa go z niepokojem. Robi to samo w innym miejscu, po czym odsuwa rękę. – Czego nie wiesz? – Jak nabić trzy? – Przecież mówię: trzy razy jeden minus. Niewiele to zmienia, a strwożona pracownica boi się cokolwiek wcisnąć. – Pan powie – starsza z pracownic nagle zwraca się do mnie – czy ja mówię niewyraźnie? Pan rozumie: „trzy razy jeden minus”? – Wie pani, ja się nie znam – odpowiadam równie skonsternowany, choć sobie myślę, że w sumie też nie rozumiem, o co chodzi z mnożeniem trzech minusów. – Tak? – nagle wtrąca się młodsza kobieta, stukając coś na kasie. – A ile ci nabiło? – Pięćdziesiąt groszy. – To ile jeszcze musisz? – No dwa razy – odpowiada niepewnie. – A mogę tak? – pyta z wahaniem, wskazując na funkcję mnożenia na kasie. – No tak! Przecież od razu mówiłam ci, że trzy razy jeden minus. Nowa pracownica odejmuje za jednym razem całą złotówkę. Płacę, ile trzeba. Wychodzę czym prędzej ze sklepu. Czuję się jak przed kilkunastu laty w szkole. Siedziałem w ławce w ostatnim rzędzie i zwijałem się w sobie z zażenowania i duszącej od środka złości, ilekroć nauczycielki w podobny sposób znęcały się przy tablicy nad tymi, dla których działania pokroju dwa razy dwa były ponad ich możliwości. Zdarzało się to wielokrotnie w podstawówce, rzadziej w liceum i chyba nigdy na studiach. Nie sądziłem, że po tylu latach znów poczuję to samo zażenowanie i rosnący we mnie gniew. Co się stało z szacunkiem do drugiego człowieka? Jako dziecko nie wiedziałem, jak zareagować. Czułem się sparaliżowany sytuacją, choć dobrze rozumiałem, że nikt nie ma prawa odbierać drugiemu człowiekowi szacunku ani naigrywać się z niego na oczach innych. Podświadomie też zakładałem, że dorosłym to się nie zdarza. Że upadlanie innych wynika co najwyżej z nadużycia władzy dorosłych nad dziećmi. Że dorośli dorosłym tego nie robią. Teraz dopiero sobie uzmysławiam, jak bardzo się myliłem. Mam w sobie głębokie przekonanie, że jedną z najbardziej fundamentalnych wartości jest szacunek do drugiego człowieka. Bo to brak szacunku jest źródłem wszystkich paskudztw, jakie sobie wyrządzamy. Gdy nie szanuje się drugiego człowieka, można zmieszać go z błotem. Gdy, co gorsza, ma się nad nim władzę (fizyczną, psychiczną czy zawodową (!)), już tylko krok do agresji, upodlenia i mobbingu. Nic nie usprawiedliwia braku szacunku do drugiego człowieka! Szalenie żal mi tej kobiety za kasą. W kolejnych dniach nie odważyłem się zaglądać do osiedlowego sklepiku, a po pieczywo jeździłem do położonego dalej „Piotra i Pawła”. Współczuję tej kobiecie, bo nie wyobrażam sobie życia w warunkach, w których walka o pracę zmusza do godzenia się na takie sytuacje. Domyślam się, jak ciężko tej kobiecie znaleźć jakąkolwiek pracę, jak ciężko jej zagrzać miejsce na jakiejkolwiek posadzie, która wymaga czegoś innego niż prosta praca fizyczna. Jednocześnie nie umiem w sobie znaleźć przyzwolenia na takie jej traktowanie przez innych. Kimkolwiek jest. I czegokolwiek nie umie. Nic nie usprawiedliwia szacunku do drugiego człowieka! „Na szacunek trzeba sobie zasłużyć” Zaskoczyło mnie to, że zachowywała się tak starsza z pracownic, która najwyraźniej została oddelegowana do przyuczenia nowej. To naprawdę miła kobieta. I ewidentnie była zmęczona po całym dniu pracy. Chciałbym powiedzieć, że ją to usprawiedliwia, ale… tak nie jest. Nic nie usprawiedliwia szacunku do drugiego człowieka – ani zmęczenie, ani odmienne poglądy, ani fakt, że w przeciwieństwie do innych umie się nabić na kasie „trzy razy minus jeden”. Może nowa pracownica tego nie umie i nie jest w stanie się tego nauczyć. Ale to nie odbiera jej prawa do szacunku. Wkurza mnie powiedzenie, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. No nie! Nie trzeba! Szacunek należy się każdemu człowiekowi, tak jak należy nam się prawo do życia, prawo do wolności, do decydowania o sobie czy prawo do własnego zdania. Wcale nie należy nam się chociażby prawo do emerytur (!) ani do publicznej opieki zdrowotnej (!!), ale prawo do szacunku – tak! Szacunek nie oznacza tolerancji Szacunku nie utożsamiam z tolerancją. Żyjemy w czasach, w których wypada tolerować to i owo. Wypada tolerować społeczności LGBT, weganów, frutarianów, feministki, a nawet shemale’e… Można by wymieniać w nieskończoność. Tolerancja oznacza akceptację, a to prowadzi co najwyżej do rozmydlenia własnego systemu wartości. Tolerując wszystko i wszystkich, stajemy się bezkrytyczni. Nijacy. Przezroczyści. Tolerancją można co najwyżej sobie zaszkodzić, bo gdy komuś przyjdzie do głowy zrobić to i owo, natrafimy na argument, którego nie sposób odeprzeć: przecież tolerujemy inność. I na tym polega różnica między tolerancją a szacunkiem. Bo tolerancja oznacza akceptację, ale brak tolerancji nie wyklucza braku szacunku. W wielu sprawach mam konserwatywne poglądy, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by nie szanować ludzi, z którymi się nie zgadzam. Nawet jeśli czyjś system wartości kompletnie rozmija się z moim, nie znaczy to, że nie szanuję tego człowieka. Szacunek objawia się w braku agresji, napaści na drugiego człowieka, mobbingu, słowem – w nieużywaniu swojej przewagi nad drugim człowiekiem. A wcale nie musi oznaczać akceptacji dla poglądów drugiego człowieka – i nie ma w tym nic złego! Brak szacunku wymaga reakcji! Zły tylko jestem na siebie za to, że pozostałem bierny. Gdy nowa kasjerka zaczęła mnie wylewnie przepraszać za wszystko, co się wydarzyło, możliwie najuprzejmiej wyjaśniałem, że nic się nie stało. Ale to za mało. Milczące przyzwolenie na agresję starszej pracownicy to najgorsze, co mogłem zrobić. Ale i teraz nie wiem, jak powinienem się zachować. Wiem jedynie tyle, że szacunek należy się każdemu. Bezwarunkowo. Wcale nie musimy się tolerować, bo tolerancja nie prowadzi do niczego więcej jak zakłamania. Ale szacunek należy się każdemu i nic nie usprawiedliwia braku szacunku do drugiego człowieka! Będę to powtarzał, dopóki będę świadkiem takich sytuacji. PS. Wpis publikuję kilka dni po tamtym zajściu. Od tamtej pory w osiedlowym sklepiku byłem kilka razy. Ani razu nie spotkałem już tej kobiety. Bardzo upraszczając można powiedzieć, że mężczyźni w większym stopniu skupiają się na osiągnięciach, a kobiety na relacjach. O różnicach między płciami w komunikacji napisano wiele. Bardzo upraszczając można powiedzieć, że mężczyźni w większym stopniu skupiają się na osiągnięciach, a kobiety na relacjach. Oczywiście, są wyjątki od tej zasady, ale dziś chcę skoncentrować się na konsekwencjach wynikających z tej także:Mężczyzna do kobiet: podpowiem wam, jak się z nami dogadaćPotrzeba podziwuKażdy z nas chce być podziwiany, jednak dla mężczyzn jest to o wiele ważniejsze niż dla kobiet. Drogie Panie, mężczyzna mierzy swoją wartość większymi i mniejszymi osiągnięciami. Dla niego ważne jest, aby dostrzegać jego wysiłki i je szybki rachunek sumienia i zastanów się:Ile razy w ciągu ostatniego tygodnia pochwaliłaś bliskich ci mężczyzn?Ile razy doceniłaś swojego męża, chłopaka, syna, ojca?Czy w pracy dziękowałaś i mówiłaś słowa uznania swoim współpracownikom lub podwładnym?A może częściej narzekałaś, miałaś pretensję lub wytykałaś błędy?Kobiety często nie zdają sobie sprawy, jak ważne są dla mężczyzn proste słowa podziękowania i docenienia. I jakie konsekwencje wywołuje brak podziwu. Gdy kobieta nie czuje się podziwiana, zwykle zaczyna się bardziej starać. Chce zyskać docenienie, potrafi o nie zawalczyć. Mężczyzna w takiej samej sytuacji postępuje przeciwnie – traci cały zapał i entuzjazm do działania. Zachowuje się tak, jakby mu nie wtedy często powstaje błędne koło. Mężczyzna, który czuje się niedoceniony, przestaje się starać. To powoduje, że kobieta zaczyna narzekać i mieć pretensje. Jemu zaczyna się wydawać, że jest beznadziejny, że nie umie nic dobrze zrobić, więc tym bardziej wycofuje się z obszaru działań, którego dotyczą ciągłe skargi. Staje się apatyczny i jest zaprzestanie narzekania i rozpoczęcie doceniania. Oczywiście, musi być ono szczere i dotyczyć rzeczy, które naprawdę miały miejsce. Dobra wiadomość jest taka, że na męskie serce tak samo działa dziękowanie za drobiazgi, jak i za wielkie także:Zakaz narzekania na mężów. Czyli o nietypowej szkole żonPotrzeba szacunkuTak samo, jak podziwu, szacunku pragnie każdy z nas. Często jednak nie zdajemy sobie sprawy, jak inaczej jego brak odczuwają kobiety i mężczyźni. Znajomy wytłumaczył mi to w ten sposób: jeżeli facet nie czuje się poważany, to reaguje oburzeniem i tym bardziej jest przekonany o własnej doświadczenia wiem, że kobiety reagują inaczej. Gdy czują się nieszanowane, rośnie w nich niepewność i obniża się poczucie własnej wartości. Drodzy Panowie, teraz wasza kolej na szybki rachunek razy w ciągu ostatniego tygodnia poważnie traktowałeś prośby i życzenia kobiet ze swojego otoczenia?Czy próbowałeś zmieniać coś w swojej żonie, dziewczynie, córce lub mamie?A może udowadniałeś jej, że jej potrzeby czy zwyczaje są nieważne? Pokazywałeś, że nikt tak nie postępuje lub komunikowałeś, że nie będziesz ich respektował?Mężczyźni często nie wiedzą, jak ważne jest dla kobiety, aby czuła się szanowana. To podnosi jej samoocenę, wzmacnia poczucie bezpieczeństwa oraz mobilizuje do działania i do podejmowania często, chcąc pomóc kobietom, motywują je w męski sposób. Stawiają wyzwania i podkreślają, że panie muszą coś w sobie zmienić. Tylko to nie działa na płeć piękną, a wręcz ją także:Znasz język miłości swojego ukochanego?I znów może powstać błędne koło. Im bardziej mężczyzna podkreśla, co kobieta powinna w sobie zmienić, z czego zrezygnować, jak myśleć inaczej, tym mniej pewnie ona się czuje. Tym bardziej niszczy się jej poczucie własnej wartości. Mężczyzna, chcąc pomóc i zmotywować kobietę w sposób, który na niego działa, powoduje, że ona traci wiarę w siebie. Może się całkowicie wycofać i nie podejmować żadnych działań lub zacząć rywalizować z mężczyzną. Żadna z tych dróg nie jest jest zamienienie komunikatu o zmianie na taki, który wyraża szacunek. Wystarczy, że zaczniesz mówić: Wspieram cię. Wierzę w ciebie. W ogóle nie musisz się słowa powodują, że kobieta czuje się pewniej, chętniej działa i łatwiej jej sprostać wyzwaniom.

brak szacunku do kobiety